wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 5


Obudziłam się dość wcześnie, zdziwiona faktem, że mimo niewielu godzin snu jestem mimo wszystko wyspana. Była godzina 6, a przez zasuniętą roletę wpadało wystarczająco dużo światła, bym mogła stwierdzić, że zapowiada się kolejna, ładna, majowa niedziela. Odruchowo dotknęłam miejsca, gdzie wczorajszej nocy dwukrotnie leżał Zayn. Było chłodne. Więc odszedł od razu gdy zasnęłam. Nie spędził całej nocy w moim łóżku. Poczułam ukłucie żalu w sercu, przez co zmarszczyłam brwi. Nie powinno mnie to obchodzić. A jednak obchodziło.
Szybko wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę mojej własnej łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w ciemne, podziurawione dżinsy, jakąś bluzę i trampki. Włosy spięłam w niechlujnego koczka. Następnie umyłam zęby i ruszyłam na śniadanie. Mama i Ben szykowali się do pracy. Pożegnałam się z nimi i zaczęłam przyrządzać śniadanie. Mimowolnie zadałam sobie pytanie, czy Zayn jeszcze śpi, czy może nie ma go w domu. Po 5 minutach usłyszałam czyjeś powolne kroki na schodach. Moje serce automatycznie szybciej zabiło, za co skarciłam się w duchu. Co się z tobą dzieje Kate?!
- dzień dobry mała-  uśmiechnął się do mnie opierając się o framugę drzwi.
- hej Zayn- oddałam mu uśmiech, po czym spytałam- zrobić ci śniadanie?
- niee, dziękuje i tak zaraz wychodzę.
- uhm- mruknęłam speszona- a gdzie-e idziesz?- wyjąkałam
- to chyba nie jest twoja sprawa- odburknął rozeźlony, a ja zauważyłam, że napiął wszystkie mięśnie
- p-przepraszam, nie chciałam się wtrącać.- zaczerwieniłam się lekko. Trochę mnie uraził swoim zachowaniem. Nie spytałam w końcu o nic osobistego. Zajęłam się mieszaniem herbaty. Zapanowała między nami głucha cisza. Kątem oka dostrzegłam, że wyraz twarzy Zayna łagodnieje a on sam się rozluźnia.
- to ja przepraszam.- mówi lekko, a po chwili dodaje.- spotykam się z emm znajomymi
- o- mówię tylko. Mam dziwne wrażenie, że nie mówi mi prawdy, ale po jego wcześniejszym wybuchu, wolę nie drążyć tego tematu.
Mulat chyba zauważył, że mu nie wierzę, bo zmarszczywszy brwi dodał sztywnym głosem
- dzisiaj nawet tu przyjdą... - wiedziałam dokąd to wszystko zmierza. Mama i Ben mieli wrócić bardzo późno, więc łatwo było domyślić się o co mu chodzi.
- wiem, spokojnie, zostawię wam wolny dom - uśmiechnęłam się lekko, udając, że wcale mi to nie przeszkadza, nie zasmuca.
- co?- spytał skonsternowany, a po chwili zaśmiał się. Naprawdę kocham ten dźwięk. - Nieee, nie o to mi chodziło.
- a więc o co?- teraz to ja marszczę brwi
- będziesz mogła ich poznać. Jeśli oczywiście chcesz - wyszczerzył zęby w tym swoim czarującym uśmiechu, a ja już wiedziałam, że cokolwiek by powiedział i tak nie byłabym w stanie mu odmówić.
- chętnie.- Uśmiecham się na samą myśl poznania przyjaciół Mulata. Moje dobre samopoczucie zmącone wcześniej nagłym wybuchem chłopaka powraca.
- będę się zbierać, trzymaj się mała- mimowolnie skrzywiłam wargi. Nie chciałam, żeby mnie samą zostawił. Zayn spojrzał mi w oczy, a potem zmarszczył brwi, jakby się nad czymś wahał. Po chwili jednak podszedł i pocałował mnie w czoło. Mój oddech dosłownie się zatrzymał.- uważaj na siebie.- mruknął cicho
- ty też.- mruknęłam w jego stronę, spoglądając jednak na kubek herbaty, nie jego twarz.
Wyszedł zostawiając mnie samą z moimi skołatanymi myślami.
 Czy to możliwe, abym zakochała się w siostrzeńcu partnera mojej mamy? Niee. To nie może być prawdą. To nawet brzmi idiotycznie. Dotknęłam drżącymi palcami czoła, i uśmiechnęłam się delikatnie na myśl, że jednak mimo wszystko jest to dozwolone.



Okejjj, rozdział 5 już jest, na prośbę pewnej czytelniczki, której zresztą bardzo dziękuje, za miłe słowa. ^^
Tak wieeem, że krótki i beznadziejny, ale to jest tak jakby wstęp,  do następnego, w którym w końcu pojawią się pozostali chłopcy :D następny rozdział pewnie dodam jeszcze w tym tygodniu. Postaram się jak najszybciej, więc może jutro, może dziś,a może w niedziele :p W każdym razie miłego czytania :)