Muzyka
Gdy znalazłam się w pokoju chłopaka, przeszedł mnie lekki dreszcz. Mimo, że temperatura na dworze była naprawdę wysoka jak na miesiąc maj, to jednak w pokoju Zayna było bardzo chłodno, wręcz zimno. Zdałam sobie sprawę, że Malik musi mieć naprawdę mocno podkręconą klimatyzacje. Niepewnie rozejrzałam się po pomieszczeniu.W sypialni panował lekki półmrok, jednak dość dobrze widziałam wystrój pokoju. Duże dwuosobowe łóżko z granatową pościelą, meble z ciemnego drewna, oraz podobna, drewniana podłoga idealnie ze sobą współgrały. Do tego dochodził piękny, stary żyrandol i ciemne ściany, które swój kolor zawdzięczały jedynie temu, że były pokryte prawie w całości czarnym graffiti. Napisy, rysunki... na tych ścianach było dosłownie wszystko. W kącie pokoju dostrzegłam sztalugi, a na biurku kilka szkicowników. Zmarszczyłam brwi. Nie wiedziałam, że Zayn ma takie hobby. Właściwie, to ty nic o nim nie wiesz Kate...
- Rysujesz?- Spytałam. Malik siedział na łóżku, skąd dokładnie mi się przyglądał. Podpierał brodę na dłoniach, a łokcie trzymał na kolanach. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, zdawała się być bezbarwna. On sam wydawał się być dziwnie spięty, co w niepojęty sposób oddziaływało również na mnie. Chłopak delikatnie kiwnął głową, krzywiąc przy tym wargi w pół- uśmiechu. Serce zabiło mi szybciej na ten gest.
- To jest odstresowujące... dość.- Mruknął cicho. Bardzo chciałam obejrzeć jego prace, jednak wolałabym aby sam mi to zaproponował. Nie chciałam mu się narzucać. Nie w tej chwili. Z wahaniem usiadłam obok niego. Czułam się dość niezręcznie, owinięta jedynie cienkim, białym ręcznikiem, który zakrywał mi ledwo uda. Odruchowo zadrżałam. W tym pokoju było naprawdę chłodno. Okna były pozamykane, a rolety pozasuwane, ponadto pogaszone światła, co łącznie z wystrojem wnętrza, dawało dziwny urok temu miejscu.
- Zimno ci? - Przez moment, przez jego twarz przebiegła fala troski, jednak trwało to tylko chwilę, a zaraz potem na jego obliczu znów gościł ten zwyczajny, lekko znudzony grymas.- Nie sądzę, aby było to teraz ważne. Chciałeś porozmawiać?
- Tak. Co powiedział ci Harry?- Spytał, patrząc mi prosto w oczy. Spojrzenie jego czekoladowych oczu, było tak intensywne, że z trudem oderwałam od nich wzrok, wbijając go w ciemną, mahoniową podłogę. Czułam, że moją twarz pokrywa rumieniec. Nie. Błagam, tylko nie to. Wiedziałam, że Zayn usilnie mi się przygląda, a to nie poprawiało sytuacji w nawet najmniejszym stopniu.
- Nic. Właściwie, to nie powiedział mi nic.- Odpowiedziałam, po dłuższej chwili, spoglądając niepewnie na niego. Chłopak wyraźnie się odprężył, a na jego twarzy zawitał delikatny uśmiech.
- To dobrze. - wymruczał wyraźnie zadowolony. Zaraz jednak na powrót spoważniał.- Kate. Nie powinnaś się z nim zadawać, on...
- Nie Zayn. Nie. Nie chcę, i nawet nie zamierzam tego słuchać. Odpuść to sobie.- Przerwałam mu. Byłam naprawdę mocno zirytowana. To właśnie po to mnie tu przyprowadził? - Nawet nie próbuj mi mówić jaki to on nie jest zły i niebezpieczny, bo już to dzisiaj przerabiałam.
- Nawet go nie znasz. Nic o nim nie wiesz Kate. Jest niebezpieczny.- Wycedził przez zaciśnięte wargi- Nie zachowuj się jak idiotka, i nie udawaj, że tego nie zauważyłaś. Nie pozwalam ci utrzymywać z nim kontaktu.- W jego głosie było coś niepokojącego. Był zauważalnie zły, że mu się sprzeciwiłam, i mimo, że próbował hamować te negatywne emocje, dawało się je doskonale wyczuć.
- O tobie, też nic nie wiem. Nic, a mieszkamy razem. I ty nawet nie próbowałeś wyjaśnić mi TEJ sytuacji. Im też zakazałeś. Ty ty ty... ty nie masz prawa mi dyktować żadnych zasad. Jesteś tak samo "niebezpieczny" jak on, jeśli nie bardziej. A z was wszystkich, jedynie Harry był ze mną choć trochę szczery, i gotowy mi wszystko powiedzieć. Gdyby nie ty. Nie zamierzam cię słuchać Zayn. My nawet nie jesteśmy rodziną. Ja ci nawet nie ufam. - Z moich warg wydobył się potok słów. Byłam wściekła. Nawet nie zauważyłam, gdy wstałam i przesunęłam się w stronę drzwi, nadal krzycząc na Malika. Czułam, że mi ulżyło. Nareszcie powiedziałam mu prosto w twarz co o tym wszystkim, zwłaszcza o nim myślę. Z trudem hamowałam łzy, które chciały się wydostać, pod wpływem rozsadzających mnie emocji, zwłaszcza gniewu, złości i żalu. Głęboko odetchnęłam, przymykając przy tym oczy.- Jeśli to tyle, to pozwól, że już sobie pójdę. - Skierowałam się do drzwi, nie czekając na reakcje chłopaka. Chciałam się stąd jak najszybciej wydostać i znaleźć w swoim pokoju, aby jak najszybciej móc się wypłakać.
- Nie. Zaczekaj. - Mulat chwycił mnie za nadgarstek, zanim zdążyłam złapać za mosiężną klamkę. Jego twarz była zmartwiona. Cicho westchnął, przeczesując wolną dłonią włosy.- Przepraszam. Masz rację. Nie mogę zakazać ci kontaktów ze Stylesem. Nie mogę być aż takim hipokrytą. Jeśli miałabyś nie widywać się z nim, nie powinnaś też ze mną.- Uśmiechnął się delikatnie i starł łzę z mojego policzka, która jednak odważyła się popłynąć.- Chciałbym ci to wyjaśnić, ale nie mogę. W każdym razie nie teraz.- Zayn zrobił pauzę, po czym spokojnie dodał- Powiedziałaś, że mi nie ufasz. Dlaczego? - W głosie chłopaka wyczułam nutę żalu ale też zrozumienia.
- Bo nic o tobie nie wiem.- odpowiedziałam szczerze.- Do tego dochodzą te tajemnice... Mam wrażenie, że tyle przede mną ukrywasz. - Dodałam z goryczą.
- Możemy to zmienić. W pewnym stopniu. Możesz pytać o co chcesz, tylko nie o "TĄ" rozmowę. - Przy wyrazie "tą" zrobił w powietrzu cudzysłów. Posłał mi ten czarujący uśmiech, którym pewnie zwala dziewczyny, i nie tylko, z nóg, a ja wiedziałam, że wściekanie się na niego jest bez sensu, zwłaszcza kiedy mam szanse dowiedzieć się czegoś o nim.
- Hmm interesująca propozycja. Zgadzam się na to.- Kąciki moich ust mimowolnie wygięły się ku górze.
- Jestem cały twój.- Rozłożył ręce, w geście zaprezentowania się, po czym położył się na łóżku i wpatrywał w sufit. Wyglądał niesamowicie pociągająco. Przegryzłam wargę. Opanuj się Kate. Westchnęłam głośno.- Pozwolisz, że się przebiorę, a raczej ubiorę?- Zaśmiałam się nerwowo. Mulat podniósł się do pozycji siedzącej i przejechał po mnie wzrokiem.
- Jak dla mnie mogłabyś zostać w tym. - Mruknął, łapiąc przy tym delikatnie za róg ręcznika i mrugając do mnie porozumiewawczo. Odruchowo mocniej zacisnęłam ręce na cienkim, puchowym materiale, czerwieniąc się przy tym. Chłopak tylko się zaśmiał, i pokręcił rozbawiony głową.- Idź. Zaczekam tu na ciebie. Chyba, że chcesz, żebym ci w tym pomógł.- Przy ostatnim zdaniu, wstał i wymruczał mi je do ucha, trącając nosem mój policzek. Krwisty rumieniec pokrywał teraz całą moją twarz. Chłopak znów zaczął się śmiać.- Słodko się rumienisz, gdy jesteś speszona. Lubię cię doprowadzać do tego stanu.- Powiedział, już swoim zwyczajnym głosem, cofając się z powrotem w stronę łóżka.
- Zayn przestań. To żenujące i dekoncentrujące. I oczywiście, nie masz nawet na co liczyć.- Wystawiłam mu język i skierowałam się ku drzwiom. - Skłamałam. Nawet nie wiecie jak bardzo, chciałabym, żeby jego "żart" był prawdą. Wiedziałam jednak, że Mulat tylko się ze mną droczy. Nawet na korytarzu słyszałam jeszcze jego śmiech. Gdzieś w sercu jednak ukłuł mnie fakt, że chłopak nigdy nie skieruje do mnie podobnych słów mówiąc szczerze. Odsunęłam jednak te myśli na bok. Szybko weszłam do mojej sypialni i przebrałam się w prosty top i krótkie spodenki, po czym związałam włosy w wysokiego kucyka.
Gdy weszłam do pokoju Zayna, ten leżał na łóżku z rękami pod głową i zamkniętymi oczami. Na jego twarzy błąkał się uśmiech. Stałam przez chwilę w drzwiach, rozkoszując się tym widokiem.
Sama nie wiem czemu, ale stresowałam się tą rozmową. Bardziej niż powinnam. Bardziej niż wypadałoby. Nie byłam pewna, co powinnam zrobić. W końcu jednak niepewnym krokiem przysiadłam na skraju materaca. Chłopak otworzył oczy i spojrzał na mnie zachęcająco, więc położyłam się obok niego. Leżeliśmy tak kilka godzin, rozmawiając o nim, o mnie, o rodzicach, szkole. O wszystkim. Zayn stał się pierwszą osobą, której zwierzyłam się z wszystkich moich problemów. Mimo, że znam go tak krótko w stu procentach zdobył moje zaufanie. Opowiedziałam mu o niewyjaśnionej śmierci mojego taty, stracie, bólu, smutku z tym związanym, o uczuciu obserwacji przed wypadkiem, o moich przyjaciołach, mamie. Opowiedziałam mu o wszystkim, co jest dla mnie ważne, pomijając tylko odczucia co do niego. Bo właściwie tego nie byłam sama pewna. Chłopak słuchał mnie z uwagą, ciekawością, mimo, że czasami miałam wrażenie, że wszystko to wie, co było bez sensu. W końcu wykończona rozmową i natłokiem informacji zasnęłam wtulona w ciepły tors chłopaka.
Obudziłam się nazajutrz z rozanieloną miną. Rozpamiętywałam od początku wczorajszą rozmowę, a raczej to, co powiedział mi o sobie. Dowiedziałam się, że Zayn Malik, 20-letni student ASP, pochodzi z Londynu i mieszka z wujkiem, gdyż jego rodzice zmarli dawno temu. Chłopak twierdził, że już nawet za nimi nie tęskni, a przynajmniej nie w ten sposób co kiedyś, bo zwyczajnie minęło zbyt wiele czasu. Ben jest jego najbliższą i jedyną rodziną. Właściwie to Zayn nie jest nawet jego siostrzeńcem, jak mówiła mama, ale jest to oficjalna wersja, gdyż podobno jest to trochę pokomplikowane. Mówiąc to, mam na myśli ich wspólne korzenie. Zayn powiedział mi również, że bardzo często się przeprowadzał. U Bena mieszka jak na razie najdłużej, aż 2 lata. Nie mówił mi gdzie mieszkał wcześniej, ani jak poznał chłopaków, a ja wolałam nie pytać. Nie chcę na niego naciskać. Chłopak i tak wiele mi o sobie powiedział, a czułam, że opowiadanie o sobie nie sprawia mu przyjemności i robi to tylko z konieczności; dla mnie.
Z ociąganiem zeszłam z łóżka Malika i rozejrzałam się po pokoju. Nadal panował w nim lekki chłód, a zasłony były pozaciągane, więc nie mogłam stwierdzić jednoznacznie jaka jest pora dnia. Słyszałam jednak przejeżdżające auta i żwawe rozmowy przechodniów, więc zapewne był wczesny ranek. Taką mam przynajmniej nadzieję. Dziś idę pierwszy raz od wypadku do szkoły, i nie chciałabym się spóźnić. Niestety nigdzie tu nie ma zegarka, a mój telefon zostawiłam u siebie w pokoju. Chłopaka oczywiście nie było tu ze mną. A jakżeby inaczej.
Niechętnie opuściłam pokój Zayna, i skierowałam się do swojego. Spojrzałam na zegarek. Była 10. Moje lekcje zaczynają się dziś o 9, więc jestem spóźniona o godzinę. Super. Po prostu świetnie. Dlaczego do cholery Zayn mnie nie obudził?! Być może, gdyby nie mój dobry humor, zareagowałabym inaczej. Ba, pewnie bym się na niego wściekła. Ale w tym momencie, mogłam myśleć tylko i wyłącznie o tym , jak bardzo jestem szczęśliwa. Szybko się przebrałam, a potem wbiegłam do łazienki gdzie wykonałam podstawowe poranne czynności.
W głowie przygotowywałam plan awaryjny. Jeśli wyjdę za 10 minut z domu, mam szanse wyrobić się na autobus o 11. Dojechałabym po szkołę o 11.30, i tym samym zdążyłabym na 3 lekcję, i właściwie nic wielkiego by się nie stało. Tak. To właśnie zrobię.
Pewnym krokiem zbiegłam na dół i od razu uderzył mnie przyjemny zapach jajecznicy. Kierując się przyjemną wonią weszłam do kuchni, gdzie czekał na mnie Zayn. No, może "czekał" to zbyt wiele powiedziane, ale był tam. I robił śniadanie. Dla dwóch osób.
- Dzień dobry pani. - Odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął lekko, po czym kpiącym tonem dodał - Jak się spało?
- Dzień dobry panu. Całkiem dobrze. - Rzuciłam mu promienny uśmiech.
- Czy zechce pani uraczyć mnie swoją obecnością na śniadaniu? - Powiedział, po czym skłonił się lekko, wskazując dłonią na zastawiony stół. Mimo, że głos chłopaka był poważny, to jednak jego oczy zdradzały rozbawienie. Naprawdę lubię Zayna w tym wydaniu.
- Chciałabym. Bardzo. Niestety jestem już spóźniona i jeśli zostanę tu chwilę dłużej to spóźnię się na mój jedyny autobus, i będę skazana na godzinny marsz. - Wygięłam twarz w grymasie niezadowolenia. Nie chciałam mu odmawiać.
- Nie ma problemu. Mogę cię podwieźć. Mam samochód. - Znów uśmiechnął się do mnie tym czarującym uśmiechem a ja nie wahałam się ani chwili dłużej.
- W takim razie, chętnie panu potowarzyszę, paniczu Malik. - Chłopak w rozbawieniu uniósł brwi i odsunął mi krzesło naprzeciwko siebie.
Po 20 minutach byłam przyjemnie najedzona i proporcjonalnie do tego zadowolona. Każde śniadanie mogłoby tak wyglądać. Każde mogłoby być z Zaynem.
Gdy wyszliśmy przed dom, zauważyłam, że auto Zayna było już na podjeździe, gotowe do drogi.
- Byłeś gdzieś rano?
- Nie. Wstałem wcześniej i po prostu wyprowadziłem auto. - Chłopak otworzył mi drzwi od strony pasażera, po czym sam wsiadł do auta. - Wiedziałem, że może przydać ci się podwózka.
- Ejj. Mogłeś mnie obudzić. - Udałam oburzoną, na co tylko się zaśmiał.
- Nie miałem serca. Tak słodko spałaś.- Wyszczerzył zęby w uroczym uśmiechu, po czym dodał niewinnym tonem- Po za tym, gdybym cię obudził, nie zjadłabyś ze mną śniadania.
Wywróciłam oczami, co znów wywołało śmiech u mojego towarzysza, po czym ruszyliśmy w stronę szkoły.
Podróż autem w towarzystwie Malika minęła mi zdecydowanie zbyt szybko. Jak dla mnie moglibyśmy tak jechać i jechać w nieskończoność. Zauważyłam, że atmosfera nagle zgęstniała; zrobiła się napięta. Wiedziałam, że Zayn chce mi coś powiedzieć, i nie miałam odwagi nawet się poruszyć, nie mówiąc już o wyjściu z pojazdu. W końcu chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się delikatnie.
- Uważaj na siebie, Catty. - Zdrobnienie mojego imienia w jego ustach zabrzmiało niemal czule, a ja po prostu nie wytrzymałam.
- Będę. - Rzekłam, po czym pocałowałam go w usta, wplątując rękę w jego włosy. Dotyk jego warg na swoich wydawał się być wręcz elektryzujący, magnetyczny. Zayn przyciągał mnie całym sobą. Jego głos, zapach, dotyk, wygląd. To wszystko sprawiało, że nie mogłam przestać o nim myśleć, nie mogłam trzymać się od niego z daleka. Byłam w nim niezaprzeczalnie zakochana. W gruncie rzeczy wiedziałam, że w końcu się to tak skończy. To było pewne, a jednak cały czas odsuwałam od siebie tę myśl. Ten pocałunek jednak udowodnił mi, że zaprzeczanie samej sobie nic nie da. Kocham go.
Co ja najlepszego wyrabiam do cholery??!! Całuję wbrew woli chłopaka. Chłopaka, którego znam od kilku dni. Chłopaka, który traktuje mnie raczej jak młodszą siostrę, niż dziewczynę.
Zayn wydawał się być zaskoczony, i nim zdążył jakoś zareagować, na przykład mnie odepchnąć, sama oderwałam się od niego. Oboje byliśmy w szoku, i chyba oboje się tego nie spodziewaliśmy. Naprawdę, nie sądziłam, że to zrobię. Przeklinałam się za to w duchu.
- Kate...- Zaczął, patrząc na mnie tymi dużymi oczami o czekoladowej barwie.
- Przepraszam... Przepraszam.- Tylko tyle byłam w stanie wyjąkać zanim uciekłam z auta.
Misiaki przepraszam, że tak długo czekaliście na ten rozdział! :/
Miał być dodany z okazji 1000 wejść na blooooga (za co wam serdecznie dziękuje :3) a wybiło już 1500 prawie :D
No właśnie... czemu tak mało osób komentuje, skoro tyle czyta, hmm?
Dobijcie pod tym postem do 10 komentarzy, proszę. To bardzo motywuję. ^^
Po za tym, chyba zrobię zakładkę z bohaterami. I jeśli w tym ff dojdą jacyś nowi, którzy będą w jakimś stopniu ważni to będę ich dodawać do zakładki, a jeśli pojawią się epizodycznie, to będziecie to wiedzieć po tym, że ich w niej nie będzie. Co wy na to? :D