niedziela, 10 sierpnia 2014

Rozdział 13

Otworzyłam niechętnie oczy, zła na siebie, że znów pozwoliłam sobie na sen. Ostatnio to praktycznie jedyne, co robię. Śpię i płaczę. Powinnam chyba zmienić repertuar.
Uniosłam niechętnie głowę z kolan Zayna. Byłam mile zaskoczona faktem, że chłopak mnie nie zrzucił, co najprawdopodobniej ja bym zrobiła na jego miejscu.
Rozejrzałam się po salonie czując na sobie pięć par oczu. Liam bawił się telefonem, jednak co jakiś czas zerkał na mnie, jednak gdy w końcu nasze spojrzenia się skrzyżowały chłopak nawet nie odpowiedział na mój uśmiech. Po prostu odwrócił wzrok. Naprawdę nie wiem, dlaczego mnie tak nie lubi, że wręcz nie jest w stanie udawać, że mnie toleruje. Przeniosłam wzrok na Lou, Harrego i Nialla, którzy leżeli oparci na sofie, z półprzymkniętymi powiekami. Pomyślałabym, że śpią, gdyby nie to, że Loczek puścił mi oczko, Blondyn serdeczny uśmiech a Lou wysłał buziaka. Oczywiście ja to ja, więc musiałam się zaczerwienić. Choćby dlatego, że nadal pamiętałam moją wczorajszą gafę. Aby ukryć zaróżowione policzki odwróciłam twarz w stronę Zayna. Mulat jak zwykle wyglądał idealnie. Jego czarne włosy, zwykle starannie zaczesane, teraz były lekko roztrzepane i miękko opadały na jego czoło, co niesamowicie dodawało mu uroku. Przyglądałam się jego cudownej twarzy, próbując uchwycić nieistotne szczegóły i je zapamiętać, aby w przyszłości móc odtwarzać w głowię ten wspaniały obraz.
- Jak się spało księżniczko?- Wymruczał mi przy uchu lekko zachrypniętym głosem.
- Cóż. Zważywszy, że ostatnio robię to naprawdę często, całkiem dobrze.- Posłałam mu szeroki uśmiech. Czułam, że naszej rozmowie przysłuchują się pozostali, więc następne zdanie skierowałam również do nich.- Szkoda tylko że nie mogę o to samo spytać was...
- Ohh skarbie. Sen jest dla mięczaków. Oczywiście bez urazy. - Harry wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu za co od razu zarobił poduszką w głowę.
- Styles, czy my o czymś nie wiemy?No przyznaj się, że jedziesz na dopalaczach... - Lou dźgał go wyzywająco w ramię i wcale się nie zdziwiłam gdy zaczęli się bić na kanapie. Liam zignorował całe zajście jakby to było na porządku dziennym i zapewne tak było. Niall tylko teatralnie przewrócił oczami, i wstał z sofy gdy całkowicie przypadkiem Loczek uderzył go stopą w piszczel.
- Chcesz coś zjeść Kat? - Przykucnął przy mnie zadzierając przy tym głowę by spojrzeć mi w oczy. Duże i niebieskie źrenice otoczone ciemnymi, długimi rzęsami wpatrywały się teraz dokładnie w mą twarz powodując mały dyskomfort. Zauważyłam istotny szczegół. Oni wszyscy byli tak nadludzko piękni. I to było bardzo krępujące.
- Nie. Nie jestem głodna.- Zauważyłam, że Zayn i Nii wymienili porozumiewawcze, zmartwione spojrzenia. Postanowiłam to jednak zignorować. - Właściwie to jestem zmęczona i chyba pójdę do siebie się położyć. - Mówiłam całkiem szczerze. Ostatnio często byłam zmęczona mimo ciągłego snu.
- Dobrze się czujesz Kate?- Malik przejechał opuszkiem kciuka po mojej szczęce i w momencie wypowiadanych słów rozległ się głośny trzask. Przerażona odskoczyłam i powiodłam wzrokiem za źródłem hałasu. Moje wargi rozwarły się w niekontrolowany sposób, gdy ujrzałam Louisa i Harrego na resztkach stołu.
- Nie. Nie czuje się dobrze.- Odpowiedziałam nadal zszokowana widokiem przede mną. Niemniej zdziwiona byłam tym, że oprócz mnie nikt nie był zaskoczony czy przerażony. Nikt nawet nie spytał, czy nic się im nie stało, co sama bym pewnie zrobiła gdyby nie moje chwilowe zawieszenie. Jakim cudem dwóch całkiem szczupłych chłopaków złamało wpół, ręcznie robiony, drewniany stół nie robiąc sobie tym samym krzywdy? Mój mózg nie mógł tego przetworzyć w tak szybkim czasie. Tomlinson i Styles zdążyli się już podnieść z podłogi nadal się przepychając gdy usłyszałam przy swoim uchu lekko zirytowany,  lecz nadal czuły głos Zayna.
- Kat?
- Tak?
- Idź się połóż.

Leżałam zamyślona na łóżku. Przedtem zdążyłam tylko zawitać w łazience na krótki prysznic i szorowanie zębów. Nie jestem pewna ile czasu odtąd minęło. Byłam zbyt zmęczona by podnieść rękę i zajrzeć w telefon. Wiem tylko, że chłopcy już dawno zdążyli uprzątnąć bałagan, a mama z Benem wrócić. Mimo to jednak nie zajrzała do mnie. Wydaje mi się, że coraz bardziej się od siebie oddalamy. Kiedyś łączyło nas tak wiele. Teraz- Nic.
Zastanawiałam się, kiedy ludzie się w końcu dowiedzą. Pogrzeb jest w piątek. Grantham jest małym miastem więc do tego czasu każdy powinien o tym plotkować, i znać inną wersje wydarzeń. Morderstwa na niewinnych staruszkach nie są tu na poziomie dziennym.
Wewnątrz siebie czułam ogromną pustkę.  Tęsknota i ból,  strach. Nie potrafiłam poukładać sobie tego w głowie. Byłam zbyt zmęczona i oszołomiona dzisiejszymi już zdarzeniami.
Moje rozmyślania przerwało ciche pukanie do drzwi. Nie odpowiedziałam. Nie miałam ochoty widzieć kogokolwiek. Chciałam by ten ktoś pomyślał, że śpię i dał mi spokój. Jednak osoba po przeciwległej ścianie miała inne zamiary. Usłyszałam ciche skrzypienie klamki, a po chwili stukanie butów wewnątrz pokoju. Po chwili poczułam przyjemny zapach męskich perfum tuż nad mą twarzą. Zayn.
- Wiem, że nie śpisz Kat.- Wymruczał przy moim uchu tym  swoim niesamowicie seksownym głosem, trącając przy tym nosem mój policzek.
Skrzywiłam się i otwarłam oczy. Chłopak przysiadł na krańcu łóżka z mocno zafrasowaną miną. Jego brwi były ściągnięte, a szczęka mocno zaciśnięta. W dłoniach trzymał czarny kubek na którym mocno zaciskał palce. Czułam, że coś go trapi. Nie chciałam go takim oglądać. Jedyne czego w tej chwili pragnęłam to to, żeby jego twarz znów rozjaśnił ten szelmowski uśmiech. Gdy on się uśmiechał było mi zdecydowanie lepiej. Jego szczęście zdawało się być też moim szczęściem. Przysunęłam się więc bliżej chłopaka i położyłam mu rękę na ramieniu.
- Zayn. Wszytko dobrze?- Spytałam niepewnie. Byłam pawie pewna, że chłopak nie będzie chciał mi się zwierzyć toteż wcale nie zdziwiło mnie gdy zignorował moje pytanie, zadając swoje własne.
- Jesteś głodna?
- Co? Nie.
- Nic nie jesz. Martwię się.- Wywróciłam oczami. Nie czułam apetytu, ale wiedziałam, że było ze mną dobrze. To przez stres. Chłopak jak zwykle przesadza.
- Nic mi nie jest. Po prostu nie byłam głodna. A do tego coś tam jem.- Posłałam mu szeroki uśmiech starając się wyglądać na pełną energii i siły.
- Przyniosłem ci zupę. Wypij ją.- Podał mi kubek z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Poczułam zirytowanie. Rozumiem, że się o mnie troszczy, ale bez przesady. Mam prawo jeść kiedy chce, nie powinien tego robić.
- Tylko, jeśli ma cię to uspokoić.- Byłam jednak zbyt zmęczona, aby się kłócić. Chciałam tylko zostać sama i iść spać. Chłopak chyba wyczuł, z jakiego powodu kapituluje, lecz mimo to jego kąciki ust lekko drgnęły ku górze. Uniosłam do warg zimny kubek. Ani trochę nie rozgrzał się w dłoniach Malika. Przez chwilę naszła mnie myśl by dotknąć jego rąk i sprawdzić czy są równie chłodne. Poczułam w ustach dziwny, słodkawy płyn, i wręcz momentalnie go wyplułam gdy skojarzyłam smak. Skrzywiłam się. Obrzydlistwo.
- Zayn. Możesz mi wyjaśnić co to jest, i dlaczego to smakuje jak... krew?- Brzmię idiotycznie, tak wiem. Ale tego smaku nie da się z niczym innym pomylić, uwierzcie mi.
- Czernina.- Malik wzruszył ramionami. Był widocznie rozbawiony.- Wiesz. Taka zupa.
- Wiem co to czernina. I nie będę tego pić. Jest obrzydliwe. Zamiast tego możesz mi zrobić rosół.- Wydymałam wargi.
- No proszę Kat. Zrób to dla mnie. - Mulat zrobił minę zbitego szczeniaczka.
- A może zamiast tego sama sobie zrobię rosół i go wypije...?- Czułam, że pod jego spojrzeniem truchleje i jestem gotowa na wszystko. Ale za żadne skarby nie chciałam znowu tego pić. Czernina. Z krwi. Okropieństwo.
- Nie.- Rzekł stanowczo, jednak jego twarz rozświetlał uśmiech. Wiedział, że się poddam. Choćby dlatego, żeby go spławić. -  Nauczyła mnie tego moja babcia. Jesteś pierwszą dziewczyną, której ją przyrządzam. No proooszę. Nie jest taka zła, zwłaszcza, że to mój pierwszy taki wyczyn kulinary. Zrób to dla mnie, tak jak ja ją specjalnie dla ciebie.-  Zrobił zawiedzioną i jednocześnie pełną nadziei minę. Zrobiło mi się go szkoda.  Starał się specjalnie dla mnie. To bez znaczenia,  że z opłakanym skutkiem.
- Ughh dobrze. Okej. Wypije to. To coś.  Ale proszę. Nigdy więcej tego nie gotuj. - Posłałam mu cierpki uśmiech i przytykając palcami nos wypiłam duszkiem znaczną zawartość naczynia. Z trudem zachamowałam odruch wymiotny. Nie no ludzie.  Tego się po prostu nie da pić. I Coś tu zdecydowanie jest nie tak.- Zayn. Jak ty to przygotowywałeś? To nie ma smaku zupy.  Trochę tak jakbyś mi podał podgrzaną w mikrofali krew.- Mimowolnie zadrżałam wyobrażając sobie taki scenariusz. - Mogę zerknąć na przepis?
- Tsaaa.  Być może pomieszałem proporcje. - Chłopak z widoczną skruchą potarł swój kark, zastanawiając się pewnie nad udobruchaniem mnie.- Eee podam ci go. Potem. Babci wychodziło to naprawdę dobre. Chciałem cię w tym jednym zaskoczyć.- W tej jednej chwili zrobiło mi się go naprawdę żal, jeszcze mocniej niż przed chwilą i poczułam się jak kretynka przez swoje durne zachowanie. Dzieciak. Podsumowałam się w myślach.Przecież się starał.  Tylko to powinno się liczyć. Toteż wzdychając może trochę zbyt dramatycznie wypiłam resztę cieczy. Mój organizm z początku odmówił i naprawdę przez chwilę myślałam,  że zwrócę to Malikowi na twarz. Jednak już po chwili wszystko ustało a ja poczułam się wyjątkowo dobrze.
- Zadowolony? - Rzuciłam sarkastycznie, krzywiąc się przy tym ostentacyjnie.  Nawet nie zauważyłam kiedy dostałam tak zwany zastrzyk energii. Pewnie faktycznie byłam głodna a co za tym idzie - słaba.
- Bardzo. - Mulat nagle znalazł się tuż nade mną, muskając nosem mój obojczyk. Ręce przeniósł na moją talie. Kciukami zataczał wolne kółka na moim brzuchu, powoli kierując się ku dołowi.  Ten śmiały ruch z jego strony wprawił mnie w dezorientacje.
- Zayn..? Co ty. ..- Chłopak przerwał mi wpół zdania namiętnym pocałunkiem. Zareagowałam jak przystało. Wplotłam palce w jego włosy i przyciągnęłam bliżej siebie. Było to niesamowite uczucie.  Jego miękkie, chłodne wargi wydawały się być wprost stworzone dla moich. Rozkoszowałam się tą magiczną chwilą czerpiąc z niej niepoprawnie wiele przyjemności.
Otrzeźwienie przyszło nagle,  niczym kubeł zimnej wody. Mianowicie, gdy palce chłopaka wślizgnęły się pod cienki materiał mojej bluzki i poczułam jego dotyk na brzuchu, stopniowo coraz wyżej i wyżej odepchnęłam jego dłonie a potem cały tors na bezpieczną odległość.
Malik był zdecydowanie w szoku. Bynajmniej nie była to reakcja jakiej się spodziewał.
- Kat? - Zaczął niepewnie.- Czy ja cię... skrzywdziłem?- Jego wzrok był bezradny, pełen smutku.  Na pewno czuł się odrzucony.  Niestety nie mogłam teraz o to dbać.
Zaczęłam spazmatycznie szlochać. Podkuliłam kolana pod brodę i objełam je w bezpiecznym geście ramionami. Odsunęłam się pod samą ścianę;  jak najdalej chłopaka.
- Kate. Proszę,  powiedz co zrobiłem źle!- Przysunął się do mnie i mimo moich protestów przytulił mocno. - Kiedy cię zraniłem skarbie? Co się stało?- Czułam,  jak napięte ma mięśnie.
- W-wszystko.  Wszystko jest nie tak i źle.- Mój głos był drżący i piskliwy, w dodatku przerywany przez płacz. - Przespałeś się z inną kobietą... Nie potrafię o tym zapomnieć.  Nie mogę i nie chce.  Teraz próbujesz wykorzystać mnie b-bo wiesz co do ciebie c-czuje. Ale ja nie mogę tego zrobić.  Nie teraz podczas tego wszystkiegoo.- Łzy nieprzerwanie płynęły z moich oczu wprost na podkoszulek Mulata, modyfikując przy tym mój głos.
- Kate. Przecież wiesz, co do ciebie czuje. Nie mógł bym cię wykorzystać. Nigdy. Popełniłem błąd. I proszę, daj szansę mi go naprawić.  Nie musisz nic robić wbrew sobie. - Spokojny ton jego głosu,  oraz mocny uścisk wzmogły tylko moje łzy.  Płakałam z każdego możliwego powodu.
- Obiecujesz,  że mnie nie skrzywdzisz?- Wyszeptałam w jego mokrą pierś.
-Obiecuję. - Chłopak ucałował moją skroń nim kontynuował- Zbyt mocno cię kocham.
Nastała między nami ta błoga cisza, podczas której Malik delikatnie kołysał mnie w swoich ramionach i raz po raz całował w czoło,  skroń, nos.
- Tęsknię za babcią. Tak bardzo mi jej brakuje...- Przerwałam tą cudowną chwilę.
- Przepraszam Cię Kate.- Kompletnie zaskoczył mnie swoją reakcją. Tego akurat się nie spodziewałam.
- Za co? Przecież ty nic...
- Po prostu przepraszam. Za wszystko.



Ta dam.  Kolejny rozdział za nami.  Dziś trochę dłużej gdyż następny dopiero gdy bd 15 kom przy tym. Misiaki.  Wiem,  że dacie rade!  ^^
I jak wrażenia?  Co o tym myślicie?  :p
Tu daje link do nowego bloga-http://sometimes-and-always.blogspot.com/2014/08/prolog.html?m=1
Mam nadzieje, że się spodoba :p
Bardzo przepraszam za błędy w oby dwóch blogach ale pisałam to dziś na telefonie więc. .. sami wiecie :p ale ale ale. Jak obiecywałam tak jest!  Dzisiaj się wyrobilam :D