piątek, 12 września 2014

Rozdział 15



Czekałam na jego reakcje, coraz bardziej się niecierpliwiąc.
Byłam tym wszystkim skołowana i nie potrafiłam znaleźć logicznego wyjaśnienia dla tej sytuacji. Zdawałam sobie sprawę, że to nie pierwszy raz, a to tylko bardziej wzmagało mój niepokój i strach.
Czułam jak moje serce boleśnie obija się o moje żebra, a oddech staje się nierówny, wręcz płytki.
Nadal łudziłam się, że Zayn wyjaśni mi owe zajście w jakiś banalny sposób, jednak tak się nie stało.
Mulat zacisnął jedynie swoje pełne wargi, po czym założył  bokserki i spodnie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem przed nim w samym staniku. Wstrząsnął mną nieprzyjemny dreszcz, spowodowany zapewne zimnem. Chwyciłam więc w dłonie jego T-shirt i naciągnęłam go na siebie, karcąc się w duchu, ze swoją bluzkę zostawiłam w mojej sypialni.
Nastała między nami głucha cisza, niepokojąca cisza, od której powoli zaczynało mnie mdlić.
Cały czas spoglądałam na wręcz anielską twarz Malika, którą wykrzywiał teraz grymas determinacji i gniewu. Jego oczy były ciemne, zbyt ciemne i praktycznie rzucały piorunami we wszystko co popadnie. Nie byłam jedynie pewna, na kogo jest zły.
Chciałam być silna, bardzo tego chciałam. Wytrzymać do końca, wysłuchać go, porozmawiać na spokojnie... Jednak w moich planach nie przewidziałam awersji Mulata co do rozmowy. Sądziłam, że uzyskam jak to zwykle jakiekolwiek wyjaśnienia, jednak tym razem chłopak milczał. Więc gdy pierwsza łza bezsilności i chyba też rozczarowania stoczyła się po moim policzku, podniosłam się z łóżka i wręcz pobiegłam do drzwi. Chciałam stąd po prostu wyjść i nigdy więcej już nie słuchać jego kłamstw; odciąć się od tej chorej rzeczywistości. Przede wszystkim odciąć się od niego.
Gdy moja dłoń musneła dobrze mi znaną metalową obręcz, poczułam mocny uścisk na tali.
Zayn przyciągnął mnie do siebie zdecydowanym ruchem, tak, że teraz obejmował mnie od tyłu, ograniczając tym samym moje ruchy. Nie skrępował ich jednak na tyle, bym nie mogła choćby próbować się wyrywać, co od razu wykorzystałam wierzgając się na wszystkie strony. Nie, żeby to przynosiło jakiekolwiek efekty. Malik był po prostu jak skała. Wreszcie, gdy zabrakło mi już energii, zdecydowałam się przemówić.
- Zayn, Puść!- Mój głos brzmiał zdecydowanie zbyt piskliwie. Przez krótką chwilę rozważałam nawet opcję krzyku, żeby zbudzić kogoś dorosłego, ale szybko wybiłam sobie ten durny pomysł z głowy. Zdawałam sobie sprawę, że to nie tylko jego ale i też mnie postawiłoby w negatywnym świetle.
- Nie.- Przez jego twarz przemknął tajemniczy uśmiech, gdy miękko wymruczał mi do ucha ten jeden jakże niepokojący wyraz. Jego tęczówki przybrały wręcz odcień grafitu gdy jedną ręką odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy, i założył je dwoma palcami za ucho, natomiast drugą rękę zsunął niebezpiecznie w dół mej talii na biodro, zachaczając kciukiem o obrzeża mojej koronkowej bielizny. Przez chwilę poczułam znajome łaskotanie w dole brzucha, jednak po chwili to przyjemne uczucie zniknęło na rzecz o wiele gorszego. W irracjonalny sposób poczułam się manipulowana przez Bruneta, tak jakby chciał na mnie wpłynąć przez sam swój dotyk. Ten chłopak naprawdę zaczyna działać mi na nerwy. Jego nastroje są zmienne jak u typowej nastolatki; raz zachowuje się jak zimny drań, by chwile potem mimo powagi sytuacji znów być napalonym gówniarzem.
- Puść. Mnie. W. Tej. Chwili. Nie chce, abyś mnie dotykał, Zayn.- Irytacja mimo wszystko wzięła nade mną górę i teraz cedziłam wyrazy przez zaciśnięte zęby, napełniając każdy z osobna jadem oraz wyrywając się z jego stalowego uścisku.
- Okej, rozumiem. Nie będę cię dotykał.- Prychnął zirytowany. Zdawać by się mogło nawet, że jego irytacja wynika z tego, że nie uległam mu, a dalej ciągne temat, który on chciał w ten sposób zakończyć. Właściwie to nawet miało by jakiś sens. No bo kto normalny odmawia Zaynowi Malikowi? Już po chwili puścił mnie wedle moich życzeń i cofnął się kilka kroków w tył unosząc przy tym ręce w dość wymowny sposób.- Tylko się uspokój.- Przewróciłam oczami słysząc jego prośbę.
- Tylko jeśli porozmawiamy.
- Dobrze. A więc czego ode mnie chcesz?
- Wyjaśnień. Prawdy.- Wzruszyłam ramionami wbijając w niego wzrok.
- Wyjaśnień?- Przez jego twarz przebiegł ledwo zauważalny grymas niezadowolenia.- Pytaj o co chcesz.- Rzucił sucho nim ułożył się wygodnie na łóżku, kładąc przy tym ręce pod głowę. Ja nie ruszyłam się z miejsca, mimo choć nogi miałam jak z waty i prawdopodobieństwo, że upadnę było dość duże.
- Skąd masz mój wisiorek?
- A jak myślisz?- Malik widząc mój zdezorientowany wzrok tylko się uśmiechnął.- Wiesz, chętnie posłucham co sobie o mnie pomyślałaś...- Zamilkł na chwilę, by mrugnąć do mnie porozumiewawczo i już po chwili kontynuował dalej.- Na pewno wymyśliłaś serie historii ukazujących mnie w tym najgorszym świetle. Chciałbym to usłyszeć. Taak, to może być całkiem fajne doświadczenie.- Ton jego głosu zmienił się diametralnie. Już nie był rozbawiony i ironiczny, a raczej poważny i szorstki. Szczególnie, gdy z nutą ironii wypowiadał ostatnie zdania. Emanował z niego dziwny chłód, i mój lęk znów zaczął się ujawniać.
Co z tym chłopakiem do cholery jest nie tak?
Jeszcze nigdy nie zachowywał się względem mnie w taki sposób. Jego zachowanie było równie niepokojące co ta dziwna, o wiele ciemniejsza barwa oczu...
- Ukradłeś mój naszyjnik, tak?- Zaczęłam niepewnie speszona jego zachowaniem.- Żeby go sprzedać lub...
- Błąd, Kate. Czy ja wyglądam na złodzieja?- Chłopak z gracją wstał z łóżka, i teraz stał nonszalancko naprzeciwko mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Fakt. Kto jak kto, ale Zayn zdecydowanie nie wyglądał jak stereotypowy złodziej. Po pierwsze był bogaty, a to już na starcie go dyskwalifikowało. Po co miałby kraść skoro może mieć wszystko? Dla zabawy? Cóż, jestem pewna, że Zayn Malik zna inne ciekawsze pomysły na spędzanie wolnego czasu. Na moją twarz powoli wpłynął czerwony rumieniec, gdy chłopak kontynuował, wyciągając przy tym naszyjnik z mej dłoni i bawiąc się metalową zawieszką.- Tak się składa, że znalazłem ten naszyjnik, i zamierzałem ci go oddać. Nie było tylko sposobności ku temu...- Rzekł zimno wzruszając przy tym ramionami i skierował się do drzwi omijając  przy tym mnie- speszoną i zażenowaną. W tej chwili miałam go ochotę błagać o przebaczenie. W pewnym momencie chłopak odwrócił się i obdarzając mnie trochę zamglonym i... mrocznym spojrzeniem rzucił przez ramię.- Dziękuje, za zaufanie Kate.- Po czym ruszył dziarsko ku drzwiom, nie oglądając się więcej za siebie.
Przełknęłam głośno ślinę, powstrzymując przy tym napływające łzy.
Jak mogłam być taka głupia i zarzucić mu... Chwila. Jak mogę być taka głupia. J A K?
- Zayn.- Chłopak, który już naciskał za klamkę odwrócił się powoli w moją stronę, unosząc delikatnie jedną brew ku górze. Jego ruchy były dziwnie spowolnione, trochę nawet mechaniczne.
- Powiedziałeś, że go znalazłeś i zamierzałeś mi oddać, tak?- Spytałam, jednak nie czekałam na odpowiedź Mulata. Nadal nie mogłam przyjąć do wiadomości, że uwierzyłam w jego wyuzdane kłamstewko, tylko dlatego, że padło z jego ust. Włącz myślenie Kat, bo przy tym chłopaku twój mózg coś za często szwankuje. Dlatego musiałam działać szybko nim znów mnie omami.- To bardzo interesujące, zwłaszcza, że zgubiłam go o wiele wcześniej niż w ogóle poznałam ciebie... Więc,  błąd Zayn. Nawet jeśli znalazłeś go na ulicy nie ma możliwości, byś wiedział, że należy do mnie.- Byłam dumna, że sama do tego doszłam, i poznałam cześć prawdy o chłopaku nim będzie za późno. Reakcją Mulata na moje słowa było jedynie mocne zaciśnięcie swoich pełnych warg. Nie odezwał się ani jednym słowem. Nie potwierdził, nie zaprzeczył... Po prostu stał i spoglądał na mnie swoimi ciemnymi jak noc oczami,  przyprawiając mnie tym o gęsią skórę. Zapadło między nami długie milczenie,  które w końcu przerwałam, nie mogąc dłużej znieść tej ciszy. - Zayn, jeśli zabrakło ci argumentów,  możesz po prostu dla odmiany powiedzieć mi prawdę. Taak, to może być całkiem fajne doświadczenie.- Rzekłam, przedrzeźniając przy tym Malika. Chłopak jedynie ściągnął brwi, i pokręcił przecząco głową.
- To nie tak, jak myślisz, ja...
- Przestań, nie chce tego nawet słuchać. I tak nie dowiem się prawdy, czyż nie?- Przerwałam mu gniewnie. Słyszałam już kilkukrotnie ten ton głosu, i wiedziałam co on oznacza. Na nieszczęście dla chłopaka nie zamierzałam już nawet słuchać tych kitów jakie mi sprzedawał. Stracił moje zaufanie bezpowrotnie.- Po prostu to zakończmy,  póki nie powiesz mi wszystkiego. I proszę, oddaj mi wisiorek...- Mruknęłam wyciągając w jego stronę mą drobną dłoń.
Zayn jeszcze chwile analizował moje słowa a przez jego twarz przewijały się setki emocji, by po chwili zastąpić je jego zwyczajową maską. Ujął mój nadgarstek i ucałował, dokładnie w miejscu gdzie rozgałęziały się moje niebieskie żyły. Jego twarz rozjaśnił tajemniczy uśmiech, gdy zobaczył moją dezorientacje.
- Nie ma takiej opcji, Kotku.- Szepnął puszczając mą rękę i chowając swoje dłonie w kieszenie spodni.
Skrzywiłam się. O co mu znowu chodzi? Właśnie straciłam całkowitą pewność siebie i zastąpił ją całkowity niepokój. W dodatku te jego oczy... Zmysłowe, głębokie spojrzenie... Przerażające.
- Dlaczego? Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, ale należy on do mnie.- Przełknęłam głośno ślinę. Wcale nie byłam już tego tak pewna.
- Tak. A ty należysz do mnie. Więc to prawie jakby był mój.- Mrugnął do mnie, wywołując tym samym nieprzyjemny dreszcz. Ledwo poczułam jak mój oddech przyśpiesza, a serce wali jak młot,  gdy chłopak zbliżył się o krok, przeszywając mnie swoim mrocznym spojrzeniem, czarnych tęczówek. Wiedziałam, że później będę zastanawiać się jak to możliwe, że jego oczy zmieniły barwę, ale nie teraz. Chciałam coś powiedzieć, cofnąć się, cokolwiek, ale nie byłam w stanie. Moje mięśnie były jak sparaliżowane, mimo mojej szczerej chęci ucieczki.- Płynie w tobie...w nas ta sama krew.- Mimowolnie skrzywiłam się, gdy przetworzyłam jego słowa w swojej otumanionej głowie. Być może Zaynowi chodziło tylko o nasze rzekome powiązania rodzinne, chociaż miałam nieodparte wrażenie, że kryje się za tym coś więcej. Moje rozmyślania przerwały jednak delikatne usta Malika na mojej szyi. Musnął wargami mój obojczyk i teraz składał czułe, jednak pozbawione zwyczajowej niewinności mokre pocałunki. I chyba właśnie to sprawiło, że odepchnęłam go od siebie z całej siły i z impetem wybiegłam z pokoju, odwracając się jedynie by ujrzeć intensywne, czarne tęczówki wpatrujące się we mnie z siłą, oraz tajemniczy uśmiech przyprawiający mnie o mdłości. Znowu.
Być może przesadzam, ale Zayn tej nocy nie wyglądał jak człowiek, a wygłodniała bestia. I najgorsze w tym było to, że to ja byłam jego ofiarą.
Tej nocy nie mogłam zasnąć nawet długo po tym, gdy usłyszałam trzaskanie frontowych drzwi. Informacja, że ON wyszedł. Leżałam więc z zamkniętymi na klucz drzwiami, i myślałam tylko o tym, co stało się dziś w sypialni oraz jakie intencje wobec mnie ma ten chłopak. Muszę poznać prawdę.  



Hejo Misie!  Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale brak czasu :/ 
Następne rozdziały będą częściej!  :D 
Miłego czytania :*